Forum Doceniamy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pięćdziesiąt twarzy Greya
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> Kulturalnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mol
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:45, 11 Kwi 2013    Temat postu: Pięćdziesiąt twarzy Greya

Ostatni hit hitów, książka ulubiona przez jednych i znienawidzona przez drugich, ściągająca do księgarń ludzi, którzy nigdy wcześniej w księgarniach nie byli (serio) - "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Znacie, czytacie? Uwielbiacie, nienawidzicie? Rozumiecie ten fenomen, czy raczej krzywicie się na samą wzmiankę? A może jest tu ktoś, kto nigdy-nigdy nie słyszał o tej książce?
No, już, przyznajcie, co sądzicie o tym bestsellerze!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Penny
rokitka
rokitka



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:14, 11 Kwi 2013    Temat postu:

Osobiście uważam, że nie powinno się tego nazywać literaturą, bo to krzywdzi ludzi. Krzywdzi, ogłupia i powoduje same problemy. No może oprócz ekonomicznych, bo sprzedaje się niczym petardy na odpuście.
Ale na samo wspomnienie jednego, jedynego rozdziału, który przekartkowałam w księgarni, chce mi się rzygać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smirek
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:47, 11 Kwi 2013    Temat postu:

Krzywdzi? A ja chciałam sobie machnąć w wakacje jako rozluźniacz. Czyli generalnie mam zmienić wizję na parę wakacyjnych wieczorów?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hei-chi
grupa odwalająca czarną robotę
grupa odwalająca czarną robotę



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 7:01, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Czytałam jakieś tam analizy tej książki, które skutecznie mnie zniechęciły. Poza tym jakoś nie szczególnie przepadam z bestselerowymi romansami. Wyhodowałam sobie traumę na Zmierzchu i tak zostało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Penny
rokitka
rokitka



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:32, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Przecież to nawet napisane jest tak obrzydliwym językiem, że lepiej dla rozluźnienia przeczytać "Pamiętnik księżniczki", serio.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cath
rokitka
rokitka



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pią 12:23, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Moje przyjaciółki bardzo chwaliły ;D. Dwa tomy już mają za sobą, też się zamierzam za nią wziąć, bo na pierwszy rzut oka wydaje się być ciekawa. (Przeczytałam fragment). Wszystko zależy od gustu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 12:39, 12 Kwi 2013    Temat postu:

wszystkimi kończynami podpisuję się pod tym, co powiedziała Penny - język jest koszmarny (zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniu), niedopracowany i pełen zwyczajnych błędów, jakby ani autorka, ani tłumaczka na oczy nie widziały słownika/redaktora/polonistki. co jest ciekawe, bo autorka jest dziennikarką, ale wszyscy już chyba znają moje zdanie na temat dziennikarzy, więc nie będę się tu rozwijać. [i ej, pamiętnik księżniczki jest czadowy!]. zgadzam się też z tym, że to szkodliwa książka, która ogłupia i wywołuje mnóstwo problemów. nie mówię już nawet o tym, że na okładce powinno być ogromne 'trigger warning' dla ofiar przemocy domowej i zgwałceń, bo to jasne. w ogóle powinno być jakieś ostrzeżenie w rodzaju 'poznaj przemoc domową od kuchni'. cokolwiek, co uświadomiłoby tym milionom kobiet rozkochanych w tyranie domowym, że tak, to jest przemoc i nie, to nie jest romantyczne. i nie, nie chciałyby mieć takiego greya na własność, bo nie, nie można kupić człowieka za samochód/książki/macbooka/lot helikopterem, a przynajmniej nie powinno się kupować. i nie, nie powinno się też załatwiać wszystkich problemów w związku przez seks, bo to niczego nie załatwia. serio, powinni do tego dołączać chociaż taką ulotkę 'jak rozpoznać objawy przemocy domowej', takie dziesięć podstawowych punktów. najlepiej z adnotacją, na której stronie dane zachowanie występuje, chociaż to by zwiększyło objętość tej karteczki.
i nie jestem pewna, czy 'wszystko zależy od gustu' - mi tam nie przeszkadza, że się pieprzą na prawo i lewo, nie takie rzeczy się widziało. mi przeszkadza, co się dzieje, kiedy się nie pieprzą. w całej trylogii nie ma ani jednego rozdziału, przez który z tego czy innego powodu człowieka nie trafia szlag. dialogi są sztuczne, wymuszone i po prostu bolą przez stężenie battered woman syndrome, że o braku wewnętrznej logiki tekstu nawet nie wspomnę. przeszkadza mi, że ludzie tego nie widzą. że ludzie chcą być anastasią. nie wiem, czy nie potrafią czytać ze zrozumieniem, czy myślą, że ich miłość wyleczyłaby chedwarda ze wszystkich problemów psychicznych (spolier/ostrzeżenie: nie da się!), czy mają z jakichś powodów tak wyprane mózgi, że myślą, że to wszystko jest okay. nie wiem też, czemu pojawiają się opinie, że w trzecim tomie bohaterka jest silną i wyzwoloną kobietą. kurwa, wyzwolone i silne kobiety (spoiler?) nie przepraszają przez dwa rozdziały, że wyszły na drinka z przyjaciółką, kiedy ich pan i władca kazał im siedzieć w domu. widziałam bardziej wyzwolone papużki faliste.
jeśli ktoś jest zainteresowany, mam parę ciekawych analiz, mogę podrzucić. skutecznie zniechęcą do lektury. [chyba że ktoś jest tak ciekawski jak ja i musi się przekonać na własnej skórze, ale to BOLI].
wniosek ogólny: odynie, spalić. spalić to na stosie i zapomnieć, że kiedykolwiek coś takiego stało na półkach z literaturą piękną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cath
rokitka
rokitka



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pią 14:32, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Paradoksalnie chyba utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że koniecznie powinnam przeczytać tę książkę. Serio ;D. Harrego Pottera też niektórzy uznają za coś szkodliwego i ogłupiającego, uważam że od szóstej części styl i język leżą, a jakoś nie przeszkadza to milionom osób na ziemi go uwielbiać. Ludzie chętnie czytają to, czego akurat potrzebują, albo najzwyczajniej w świecie lubią czytać o tym, że ktoś ma gorzej. A ja chcę się osobiście przekonać czy którekolwiek z tych argumentów odnosi się akurat do tej książki. Zauważyłam, że Ty i Penny, chyba cały szlafrok, nie lubicie nagromadzenia różnych traum i ciężkich przeżyć u bohaterów, mówię w odniesieniu do ostatniej oceny Ety, gdzie była mowa bodajże o gwałtach. A ja na przykład nie mam nic przeciwko temu. I czasem lepiej przeczytać coś pisanego bardziej ludzkim językiem niż jakieś nudne, niewyróżniające się, bezbłędne dzieło - ideał. Co w takim razie uważasz na temat "Diabeł ubiera się u Prady"? Czytałaś? Na pierwszy rzut oka styl wydaje mi się podobny, ale skoro czytałaś Greya i jeśli czytałaś Diabła to mogłabyś od razu rozwiać moje wątpliwości. I niestety tak, ja muszę wszystkiego sama spróbować, w sprawie gustu literackiego nie wierzę żadnym autorytetom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 14:59, 12 Kwi 2013    Temat postu:

kochanie, HP i 50SoG to różnica tak kosmiczna, że ciężko ją ubrać w słowa. przecież HP nikt nie czytał dla doskonałego stylu JKR czy polkowskiego, chodziło o historię, która była spójna (nawet mimo zarzutu, że insygnia zostały wprowadzone na ostatnią chwilę i w ogóle były takim trochę tanim zagraniem); język był możliwie neutralny i nie sprawiał, że po paru stronach masz ochotę pierdolnąć czołem o biurko. serio, nie znajdziesz mnie rzucającej kamieniem w JKR, chociaż mam swoje uwagi i zdecydowanie nie uznam siódmego tomu za najbardziej udany w serii, ale w życiu bym nie dołączyła do grona na poły oszalałych przeciwników HP. przeczytałam wybitne dzieło "Harry Potter - dobry czy zły" i prawie mi przepona pękła ze śmiechu, dziękuję.

ja wiem, że ludzie czytają to, czego potrzebują; to nie jest problemem. problemem jest to, że nie rozumieją tego, co czytają. czytanie ze zrozumieniem jest na poziomie po prostu żenującym, inaczej się tego nie da nazwać. na całym świecie 50SoG jest sprzedawane jako romans albo mommy porn [o matko, jakie to ocenne; jakby mommies nie mogły sobie oglądać normalnego porn]. to nie jest romans. to nie jest nawet romantyczna historia. to jest źle napisany zapis szeregu traum, których doświadcza bohaterka zbyt głupia/uległa/źle napisana z tysiąca innych powodów, by być interesująca. kobiety, które to czytają, nie chcą być nią, chcą być *na jej miejscu*, bo sprzedaje im się wizję, że bogaty i przystojny facet to to, czego każda z nich potrzebuje, a do tego wierzą uparcie w to, że miłość właściwej kobiety potrafi leczyć. bullshit i tyle. tylko spójrz na konsekwencje tego, że to międzynarodowy fenomen: czytają to coraz młodsze dziewczyny, czytają to faceci [którym media sprzedają te książki pod hasłem 'przeczytaj i dowiedz się, jak myśli/o czym myśli twoja kobieta' - to jest problem, naprawdę duży], a większość chłonie bez większej refleksji, bo odwykliśmy od namysłu nad tym, co czytamy/oglądamy. zachowania dewiacyjne są sprzedawane pod płaszczykiem zachować całkowicie normalnych, które powinny być społecznie aprobowalne. w książce wiele razy BDSM jest przedstawiane jako coś wstydliwego i dewiacja właśnie, podczas gdy zachowania uwłaczające godności ludzkiej i spełniające wszelkie kryteria przemocy są przedstawiane jako normalne. to przewartościowanie umyka części [większości, sądząc po komentarzach, których przeczytałam sporo] czytelniczek. ta książka niczego i nikogo nie wyzwala, nie pokazuje 'o, patrzcie, kobiety też mają libido'. to wszystko jeden wielki, medialny bełkot.

jeśli chodzi o ciężkie przeżycia - wręcz przeciwnie, uwielbiam traumy wszelkiego rodzaju. pisałam już parę prac n/t traum związanych z wampiryzmem i jakichś zaburzeń psychicznych, obecnie przygotowuję pracę poświęconą zgwałceniom, więc ciężko powiedzieć, że uciekam przed traumami. tyle tylko, że są traumy i traumy. autor, który nie potrafi opisać traumy, nie powinien się za to brać. autor, który opisuje zgwałcenie, a potem nie wspomina o tym nawet słowem - ba, jest tak zakochany w swoim bohaterze, nie nawet nie klasyfikuje tego jako gwałt - nie powinien się za to brać. autor, który wykorzystuje traumę do tego, żeby podkręcić akcję, ale nie opisuje ani słowem jej konsekwencji, jakby w ogóle się nie wydarzyła, nie powinien się za to brać. tyle. nie można i nie powinno się unikać tematyki traum, ale nie można też rzucać nimi na prawo i lewo, bo to 'emocjonujący temat'. ciężkie przeżycia są super, pod warunkiem, że nie jest to na zasadzie 'osiemnastoletnia sierota, która widziała śmierć całej swojej rodziny w płomieniach zostaje sprzedana do burdelu na wschodnie, wielokrotnie gwałcona i bita, po czym poznaje Idealnego Mężczyznę, który ją wykupuje stamtąd i następuje szczęśliwe zakończenie: mają biały domek i 2.5 dzieci', wiesz, zero traum, zero niczego. mam wrażenie, że większość autorów uważa, że traumę można schować do kieszeni, kiedy nie jest potrzebna, że PTSD nie istnieje. i za takie coś powinno im się dawać bana na klawiaturę, póki nie zmądrzeją.

coś pisanego ludzkim językiem zamiast nudnego i idealnego dzieła - zgoda. pokaż mi tylko idealne, bezbłędne dzieło. bo chyba jeszcze nie spotkałam.

"Diabła..." nie czytałam, więc się nie wypowiem. mogę się jednak w ciemno założyć, że ma lepszy styl niż 50SoG - choćby dlatego, że moja mama przeczytała i się nie krzywiła, a ona ma tendencję do krzywienia się na co bardziej potworne rzeczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mol
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:13, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Owszem, Pottera też niektórzy uważają za coś szkodliwego i ogłupiającego. Są to ci sami niektórzy, którzy uważają, że osoby ubrane na czarno (najlepiej w bluzy z czaszkami) to sataniści, a komputery zostały zaprojektowane przez samego Lucka. Potter to dla nich taka biblia satanizmu dla dzieci. Widzisz może różnicę między tymi ludźmi, a ludźmi krytykującymi 50sog?

Jeśli chodzi zaś o styl i język Pottera, to rzeczywiście, nie jest to najmocniejsza strona tej serii, ba, zdarzają się bardzo poważna wpadki, ale na litość, to da się czytać, to da się czytać szybko i płynnie, bez kwikania ze śmiechu przy każdym zdaniu! Bo te dwie strony 50sog, które przeczytałam w księgarni, rozłożyły mnie na łopatki, po prostu zaśmiewałam się do łez, te konstrukcje, ten patos przemieszany z kolokwializmami, to... to wszystko. To nie mogło widzieć redaktora, to nie mogło widzieć nawet przeciętnego studenta polonistyki! Ten język nie był ludzki, przeciwnie, ten język był bardzo nieludzki.

Nie ma też czegoś takiego jak „jakieś nudne, niewyróżniające się, bezbłędne dzieło – ideał”. Jeśli dzieło jest bezbłędne i idealne, to samą tą bezbłędnością i idealnością się wyróżnia. Bo, widzisz, naprawdę mało jest książek bezbłędnych, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że nie ma takiej i nigdy nie będzie, bo po pierwsze wcale nie chodzi o bezbłędność, ach, błędy są czasem wręcz potrzebne, uzupełniają dzieło, licencja poetycka i w ogóle, a po drugie - dobry redaktor to taki, który puszcza tylko 30% błędów, a zwykle mamy do czynienia z redaktorami przeciętnymi, czyli takimi, którzy puszczają 50%. Ale między takimi zamierzonymi i przypadkowymi błędami a tą gigantyczną porażką stylistyczną, czyli 50sog, jest przepaść jak stąd do Ameryki! Jeżeli książka jest idealna, to automatycznie nie może być też nudna, bo jest idealna, perfekcyjna pod każdym względem, czyli także wciągająca i i angażująca, interesująca. Rozumiesz, idealna.

A z tymi traumami to wcale nie jest tak, że szlafrok ich nie lubi (ach, poczułam się szlafrokiem <3). Szlafrok lubi traumy, dobre i mocne traumy, których następstwa psychiczne są wiarygodne. W ocenie Ety chodziło o to, że takich traum nie może być zbyt dużo, że nagromadzenie ich jest zwyczajnie nienaturalne i niepotrzebne, że lepsza jest jedna trauma, która wnosi coś sensownego, niż traumy namnożone w nieskończoność, z których nie wynika ni prócz pustym pastwieniem się nad bohaterem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cath
rokitka
rokitka



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pią 15:27, 12 Kwi 2013    Temat postu:

No chyba, że tak stawiasz sprawę. Osobiście wyznaję trochę inne wartości w życiu i żadna książka nie jest w stanie tego zmienić. Wracając jednak na chwilę do ostatnich tomów HP to chwilami miałam wrażenie, że najodpowiedniejszą reakcją byłoby walnięcie czołem w biurko... Kocham HP całym sercem i duszą, w jakimś sensie zawsze pozostanie dla mnie klasykiem, z którym się wychowywałam, i być może to właśnie przez to jestem tak sceptycznie nastawiona do nagłego zepsucia się stylu JKR pod koniec serii (być może gdyby nie ta moja miłość to nic bym nie zauważyła). Chodziło mi właśnie o to nagromadzenie wszelkich traum, ale masz rację, pominęłam ważny punkt, którym jest fakt, że opisywać traumy trzeba umieć. Ale czy zgadzasz się z tym, że trzeba coś przeżyć, żeby móc opisać? To jest pytanie z czystej ciekawości, bo niektórzy uważają, że trzeba bezwzględnie. Idealnego było trochę z przekąsem, chodziło mi głównie o literaturę z górnej półki. Nic konkretnego. Po prostu osobiście kocham pierwszoosobówkę, a większość klasyków to raczej klasyczna, trzecia osoba. No i najczęściej nie ma miejsca na przekleństwa i kolokwializmy. Wiesz moja mama np. lubi Zmierzch (tak wiem, że Ty też), a ja prędzej sięgnęłabym po Syzyfowe prace (dla mnie efekt ten sam, po trzech stronach umieram z nudów, sorry, ale tak mam). Dlatego tym bardziej uważam, że każdy powinien czytać to, co mu się podoba, a nie to, co próbuje im wciskać osoba trzecia (niezależnie od tego czy byłyby to mass media, czy tzw. autorytety, krytycy, czy inni analitycy). Ale Diabła polecam, uwielbiam zdecydowanie. Tyle, że ja jestem być może trochę spaczona, bo zamiast Dostojewskiego albo Bułhakowa zdecydowanie wybieram Quick, czyli innymi słowy Cath uwielbia historyczne romanse. Zwykłych romansów nie trawi, bo są głupie i nie ma markizów i balu debiutantek ^^. Koniec końców jeśli chodzi o 'tyranów' to uważam, że to jest dobre... do czasu, kiedy jest to zabawa. W każdym innym razie to raczej ja jestem tyranem, nie dałabym z siebie nie wiadomo czego zrobić. I może właśnie dlatego zabawnie będzie poczytać Greya.

mol:
Nie powiedziałabym, że tylko tacy ludzie krytykują Pottera. Co do oceny Ety to ją zrozumiałam tylko zapomniałam w poprzednim komentarzu dopisać zasadniczą jej część, o której wspomniałaś. Co do reszty wyraziłam się powyżej Wink.


Ostatnio zmieniony przez Cath dnia Pią 15:31, 12 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 15:48, 12 Kwi 2013    Temat postu:

stop, chwila, o jakich wartościach mówimy? przejrzałam jeszcze raz swoją wypowiedź n/t HP i nie mam pojęcia, jakie wartości tam wplotłam, o których wspominasz; możesz rozwinąć? [nie, to nie jest złośliwe, serio nie wiem, a chcę się odnieść].
ależ stop, styl JKR się nie zepsuł. właściwie pozostał taki sam, ale ja średnio czuła na zmiany stylu jestem, możesz Lysiaka zapytać, ona to lepiej zauważa. w każdym razie nie przypominam sobie, żeby to siódmy drastycznie różnił się stylem od - powiedzmy - pierwszego. atmosferą owszem, ale stylem?

nie, nie zgadzam się, że trzeba coś przeżyć, żeby móc to opisać. jak byłam młoda i głupia, to nawet uważałam, że to ujma na honorze pisarza, żeby pytać kogoś o jakieś przeżycia, bo pisarz powinien wiedzieć sam albo sobie wyobrazić. potem jednak wyrosłam, przeczytałam dużo za dużo książek i to ostatnie, pod czym bym się podpisała. research jest ważny i można spokojnie opisać coś wiarygodnie na jego postawie - kwestia warsztatu. pamiętajmy też, że znajdzie się grono ludzi, którzy będą potępiać pisarza, który opisał coś, co przeżył osobiście, ale jego doświadczenie różniło się od tego, co ogół społeczeństwa uznaje za normę (np. sposób radzenia sobie z gwałtem, o matko, co tam się dzieje). także przeżycia trzeba po prostu umieć sprzedać i jest to kwestia wyłącznie warsztatowa. tyle.

przekąs był zbyt mało widoczny, wybacz, uciekł mi. pozostańmy jednak w temacie klasyków i literatury in general, bo nie chce mi się rozbijać tego na dwa akapity. nie, nie wiem, co uwielbia Twoja mama, wiem natomiast, że na guście mojej mogę do pewnego stopnia polegać. dodałam, że ma tendencję do nieczytania szmir właśnie po to, by uniknąć zarzutu, że czyjaś mama cośtam, a czyjaś cośtam. i nie, nie uwielbiam zmierzchu. jeśli to też przekąs, to znów nie zauważyłam, wybacz. nie opowiadam się też za poleganiem w pełni na cudzych poradach w kwestii literatury, najlepiej jest samemu sięgać po to, co ma się ochotę przeczytać, ale trzeba mieć jakieś pojęcie, co się robi, skąd w ogóle wzięła się nasza postmodernistyczna literatura - i to właśnie zapewniają klasycy. nie nawołuję do czytania 'sokoła i panny', żeby móc czytać romanse, ale, na odyna, jak ktoś dostojewskiego albo bułhakowa nie czytał (a obu uwielbiam), to powinien się zastanowić, jak wygląda jego doświadczenie literackie i w jakim zakresie ma prawo o literaturze mówić, bo to jednak taka postawa podstaw jest.

chyba nie posługujemy się tymi samymi pojęciami. tyran domowy jest określeniem używanym także fachowo i służy określeniu człowieka, który znęca się fizycznie, psychicznie, ekonomicznie lub seksualnie nad osobami najbliższymi lub pozostającymi w stosunku zależnościowym od niego. może słyszałaś takie określenie jak zabójstwo tyrana domowego? w tyrana domowego się nie bawi. prawdopodobnie pod hasłem 'tyran' rozumiesz Doma w znaczeniu przyjętym przez BDSM. i pewnie, to by była zabawa, jeśli obie strony świadomie się na nią zgadzają. i w tym nie ma nic złego, póki wszyscy są zadowoleni, bla bla bla. ale to NIE JEST tyran domowy. to zupełnie, zupełnie, ZUPEŁNIE coś innego.
cóż, jeśli przeczytasz 50SoG, nie zapomnij podzielić się z nami wyrażeniami, jestem naprawdę ciekawa.



mol, a nam mówiono, że dobry puszcza 40% błędów. patrz, jak oszukują xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
asha
grupa odwalająca czarną robotę
grupa odwalająca czarną robotę



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:02, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Ja zauważyłam, że tę książkę czytają dziewczyny w moim wieku, które nigdy innej książki w ręce nie trzymały. Sama jej nie czytałam, ale widziałam wiele opinii i one wskazują dokładnie na to samo: jeśli człowiek widział coś więcej niż Zmierzch w wersji książkowej i nie jest głupiutką laleczką, która po prostu łyka kicz, to nie powie, że Pięćdziesiąt twarzy Greya jest dobre. Nie ma mowy.
Ogarniacie może komiks typu "przed i po"? Przed przeczytaniem 50SoG: mąż przychodzi do domu, brzydka, gruba, stara żona podaje mu obiad. Po: dokładnie to samo, tyle że żona jest w lateksie. Trochę żenada, trochę niepokojące... Szczególnie dzisiaj, kiedy właśnie takie "dzieła" przyczyniają się do tworzenia światopoglądu ludzi, wartości, priorytetów.
Trochę się wstydzę, ale pójdę do biblioteki i wypożyczę to, przeczytam. Spróbuję. Zaciekawiłyście mnie jeszcze bardziej niż byłam zaciekawiona wcześniej, ale jestem nastawiona bardzo negatywnie, dlatego też wydaje mi się, że wynik tego "testu" będzie również negatywny.
Wiecie, że naprawdę się wstydzę? Szczególnie pana bibliotekarza, bo on tak na mnie patrzy zawsze, jakby mnie kojarzył, mimo że w bibliotece wcale nie bywam bardzo często. Nie chciałabym, żeby sobie pomyślał o mnie coś złego, że chcę być "wyzwolona" dzięki przeczytaniu tej książki XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mol
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:04, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Jest różnica między krytykowaniem, a uważaniem za szkodliwego i ogłupiającego. Bo krytykować, to sama krytykuję, najchętniej spaliłabym wszystkie egzemplarze siódmego tomu i to nie tylko z powodu języka. Nie spotkałam się nigdy z tym, by ktoś mówił o tej książce, że jest ogłupiająca i jednocześnie nie wiązał jej ze złeeem i sprowadzaniem dzieci na ścieżkę szatana.

Nie rozumiem tego argumentu, że w literaturze klasycznej nie ma miejsca na przekleństwa i kolokwializmy. Po pierwsze – jest, Lyś by tu więcej powiedziała, ja słabo znam literaturę amerykańską, a to oni przodują w tej kwestii, po drugie – co to w ogóle ma do rzeczy? Od kiedy jakość książki wyznacza ilość przekleństw i kolokwializmów? I to nie jakość artystyczną, a jakość rozrywkową. Jeśli w książce pada słowo kurwa, to automatycznie lubisz ją bardziej niż taką, w której pada dziwka i jeszcze bardziej od takiej, w której użyto tylko słowa kurtyzana? Rozumiem, że można nie lubić tekstów, czytając które bez przerwy trzeba zaglądać do słownika, bo to może i jest rozwijające, ale też irytujące, ale nie wydaje mi się, by wielu klasyków używało języka aż tak trudnego. Rozumiem, że można lubić kolokwializmy w literaturze, sama je lubię, ale żeby traktować jej jako wyznacznik atrakcyjności tekstu? W konkretnych przepadkach – oczywiście, ale ogólnie?

Sylf, to może 30% to już tacy super-redaktorzy?

Asha – wypożycz to razem z czymś bardzo ambitnym, zneutralizujesz złe wrażenie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
asha
grupa odwalająca czarną robotę
grupa odwalająca czarną robotę



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:08, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Myślisz? Nie wiem, dzięki czemu mogłabym wyjść na zero Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mol
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:13, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Filozofia, teoria kultury/literatury? O, może coś mądrego o popkulturze - mogłabyś udawać, że 50sog to tylko materiał badawczy xd

Ostatnio zmieniony przez mol dnia Pią 16:25, 12 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
asha
grupa odwalająca czarną robotę
grupa odwalająca czarną robotę



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:22, 12 Kwi 2013    Temat postu:

To całkiem dobry pomysł, dzięki Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cath
rokitka
rokitka



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pią 16:27, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Wartości były apropos Greya, chciałam wyjaśnić, że nie należę do tej części społeczeństwa, które łykają coś takiego bez zastanowienia. Według mnie nie od siódmej, ale od szóstej. Nie wiem, może dorosłam na tyle, aby zauważać już pewne braki, albo po prostu był pisany na siłę (tak to odebrałam) i brakowało tej magii i pomysłów z poprzednich tomów (uwielbiam piąty, choć zabiła mi Syriusza). Nie wiem jakoś nie mogłam przeżyć tych tomów, niedosyt jest, spory niedosyt. I w sumie pomimo tego, że np. w siódemce wojna trwała już na dobre to ja tego jakoś nie odczułam tak jak uważam, że powinnam. To miał być właściwie przykład, i wiem to, bo zawarłaś to już gdzieś w poprzednich wypowiedziach, że wolisz przekonać się o wszystkim na własnej skórze. Nie mówię że nie czytałam, chociaż przyznaję bez bicia, że 'Mistrz i Małgorzata' moich oczekiwań nie zaspokoiła. Być może powinnam była przed czytaniem zaznajomić się bardziej z historycznym aspektami epoki, w której tworzył Bułhakow, ale ja tego na dzień dzisiejszy po prostu nie kupuję. Niby sobie taka podstawa podstaw, bo i teoretycznie w programie szkolnym powinno się znaleźć coś nie coś, ale z tego co pamiętam niektóre lektury są do wyboru przez szkołę i z "MiM" sprawa zdaje się tak wyglądać (choć pewna nie jestem, oczywiście na podstawie nie obowiązuje). Rozumiem jednak, że nie tyle chodzi Ci o podstawę szkolną, co o podstawę dla każdego, porządnego "czytacza". Niemniej jednak uważam w dalszym ciągu, że skoro mamy wolną wolę to każdy powinien czytać to, co mu się podoba. Ale ja to już od dawna spaczona jestem tak jak już wspomniałam. Skoro ktoś w wieku lat około dziesięciu zapoznał się z 'Ptakami ciernistych krzewów', i przy okazji naoglądał się 'Przeminęło z wiatrem' no to cóż, lecz cóż. Pominę już fakt, że moją ulubioną epoką jest romantyzm. Pozytywizm ciężko znoszę, a XX-lecie kocham za poetów i "zagipsowane usta". Zgadzam się z Wami, że to jest niepojęte, co się z niektórymi wyprawia jak byle szmelc przeczytają. Dlatego ciekawa jestem jaka będzie moja reakcja na tą książkę, bo może być różna. A co do ostatniego elementu to ja osobiście się spotkałam z tym. Nie chciałam zabrzmieć w ten sposób, że nie ma miejsca, albo że te dwa czynniki są dla mnie wyznacznikami dobrej literatury - bo nie są. Osobiście wolę np. słowo kurtyzana, aniżeli dziwka. Nie jestem za prostactwem ani niczym takim. Za to jestem absolutną fanką stylu Weisberger.

mol napisał:
Filozofia, teoria kultury/literatury? O, może coś mądrego o popkulturze - mogłabyś udawać, że 50sog to tylko materiał badawczy xd


Jeśli chodzi o filozofię "Ucieczkę od wolności" polecam. Chociaż nie jest dla każdego, przyznaję.


Ostatnio zmieniony przez Cath dnia Pią 16:29, 12 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eta
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:33, 12 Kwi 2013    Temat postu:

że niby ja nie lubię natłoku traum i ciężkich przeżyć u bohaterów? to chyba najsmutniejsza i najmniej prawdziwa rzecz, jaką kiedykolwiek o sobie przeczytałam, poważnie. a jeśli ktoś uważa, że trzeba dać się zgwałcić, żeby wiarygodnie opisać gwałt, to życzę powodzenia w zbieraniu życiowych doświadczeń.

że książka napisana okropnym językiem, że szkodliwa, że niewiarygodna, to wszystko prawda, ale straszne jest też to, jak popularność tej książki świadczy o nas, kobietach. pomyślcie tylko, tyle już lat feministki szarpią się o szacunek i prawo kobiety do decydowania o samej sobie, tyle krzyku o równouprawnienie, a tu nagle okazuje się, że współczesne kobiety nie marzą o niezależności i związkach opartych na partnerstwie, ale o byciu niewolnicą przystojnego, bogatego sadysty. czy to nie przykre? mnie jest wstyd za własną płeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cath
rokitka
rokitka



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pią 16:41, 12 Kwi 2013    Temat postu:

E, chodziło mi dosłownie o Twoją ostatnią ocenę i właściwie chciałam się dokładnie dowiedzieć, jak to z Wami jest, bo komentarze też czytałam. Na początku trochę źle się wyraziłam, przyznaję, i teraz już wiem, że nie tyle o traumy chodzi, co o brak konsekwencji, kiedy już do nich dojdzie. I że jakiś ogromny, paradoksalny nadmiar jest zły.

Nie wiem czy to jest przykre. Nie wiem, serio. Zauważyłam, że ludzie zawsze pragną czegoś, czego nie mają. A skoro feministki już osiągnęły swoje cele to czemu nie miałoby być wstecznej reakcji? Trochę smutne, ale czy przykre nie wiem. Osobiście męża tyrana bym nie chciała, ale życie w XVIII w. i ślub z markizem nie byłby taki zły... Bo po prostu kocham tamten czas. Ale to tylko marzenia, gdy schodzę na ziemię to widzę, że mam wszystko, co mi potrzeba. Choć zbyt wiele niezależności też czasem męczy. Niemniej lecieć na czyjeś pieniądze to nie dla mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> Kulturalnie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin