Zbiorowe psioczenie o polskiej edukacji

Penny

Ale człowiek wykształcony, za jakich wszyscy chcemy uchodzić, powinien mieć wiedzę ogólną tak zwaną. Czyli także o tej cholernej chemii coś wiedzieć, a biologia, jako nauka zajmująca się w dużej mierze człowiekiem jako takim, tym bardziej powinna być nam znana i bliska.
Bo ja tam np. z historii, wosu czy innych matematyk wiedzę mam. Nie uniwersytecką czy na rozszerzenie z matury, ale mam i wypowiedzieć się umiem. Czego niestety wielu osobom brakuje. Tralalalaa.

Penny

Spoko, mol, ja mam w grupie, co prawda na lekarskim (ale kij z tym, ma matkę polonistkę), który używa konstrukcji typu: "Bym poszedłbym, ale chyba miałembym szybciej tramwajem, a chcem żebym byłem już w domu." (cytat kropka w kropkę z piątku).

Cath

Wszystko ładnie, pięknie generalnie, ale współczesny świat wymaga specjalizacji, a nie wszystkiego na raz. Ogólnie raczej jestem tego przeciwnikiem, ale naprawdę wydaje się Wam, że za dziesięć lat będziecie pamiętać cokolwiek z podstawowych, szkolnych przedmiotów? I generalnie ciekawa jestem z kim miałabym na temu podobne tematy rozmawiać, naprawdę. O polityce potrafią powiedzieć wszyscy, najlepiej krytykować. Ale na przykład o reakcji chemicznej? Z kim i po co? Albo o fotosyntezie roślin? A co do podstaw anatomii również nie wiem co mi daje świadomość ile komór ma moje serce. I ciekawam czy za kilka lat będę miała z kim i po co całki policzyć.

Penny

*opadły jej ręce i idzie płakać na tym, co się dzieje z ludzkością*
Wiele zniosę, ale tak obrzydliwej ignorancji nigdy.
A podstawy budowy własnego ciała znać każdy powinien, bo potem są chocki klocki, jak się panienki dziwią, że sikają inną dziurką niż ta, do której im facet penisa wkłada. I nie mówię tu o buzi.
Tym słodkim akcentem żegnam, bo więcej nie zniosę.

Ale! O takich podstawowych rzeczach nie musisz z nikim rozmawiać, nikt nie każe otaczać się ludźmi z wiedzą ogólną, to ja tak akurat mam, że lubię sobie o sztuce pobiadolić, jak piję z kumplem piwo. Ale. Niektórzy ludzie odczuwają potrzebę wiedzy, chęć zrozumienia pewnych mechanizmów, czemu coś działa tak, a nie inaczej? Nosz kurwa, czemu mi ta pieprzona roślinka pada, mimo że stoi kurwa w słońcu cały dzień? Ano czemu? Gdyby się na biologii uważało, to by się takich pytań nie zadawało. Uch. A jak to nie dociera i nie zachęca to inaczej. Kiedyś dzieciak cię zapyta, a mamo czemu, to byłoby dobrze umieć dzieciakowi powiedzieć. Banał.

sylville

współczesny świat wymaga specjalizacji, bo tak jest zaprojektowany *w tym momencie dziejowym*. przepraszam, od ilu lat trwa ta specjalizacja? to nie jest jakaś tendencja sięgająca dziesiątków lat, jeszcze jakieś 30 lat temu licea *ogólnokształcące* były naprawdę ogólnokształcące. i tak, wydaje mi się, że będę pamiętać pewne podstawy, bo przecież to są, no, *podstawy*. naprawdę, nie wygłupiajmy się, specjalizacja specjalizacją, ale nie zachowujmy się jak legendarna już studentka drugiego [!] roku prawa, która powiedziała, że ona nie umie dodać dwóch cyferek, bo ona jest na prawie, a nie na matematyce. na tym chyba poprzestanę, bo ja i moje dwa przedsionki i dwie komory nie możemy się denerwować.

Penny, powiedz, że ten ktoś się wygłupiał, proszę. możesz mnie nawet okłamać, ale powiedz, że nikt tego nie powiedział...

mol

Hm, zakładam, że jeśli moi rodzice pamiętają podstawy z liceum, a pamiętają - owszem, z jednych przedmiotów mniej, z innych więcej, ale pamiętaj - to ja też będę pamiętać, bo niby dlaczego miałabym zapomnieć? Zwłaszcza, że - jak mówiła Penny - ta wiedza wbrew pozorom przydaje się w życiu codziennym, biologiczna zwłaszcza. Jak serduszko zacznie Ci, Cath, szwankować, to i tak będziesz musiała się o nim czegoś dowiedzieć.

Penny, totalnie chcę poznać tego człowieka i opisać jego przypadek xd

Penny

Sylv, ja się kształcę, by być lekarzem, lekarz to zawód zaufania publicznego, nie mogę kłamać.
Poważka, pokochałabyś go!
Buzi buzi za znajomość anatomii serduszka.

Cath

Dobra, bo zaraz mnie zjesz. Ja nie mówię, że ja tego nie wiem, tylko że mi się to w życiu kompletnie nie przydaje. Nie wiem może mam ograniczonych znajomych. Generalnie w kręgach, w których się obracam najczęściej najważniejsze jest to, co to jest spalony, a nie dlaczego kwiatek mi więdnie (swoją drogą przykry przykład, bo ich nienawidzę). Do końca życia nie zrozumiem też dlaczego powinna mnie interesować mitoza i mejoza, która była moją największą zmorą, i nie mogłam mieć wytłumaczenia, że wkuwam, wkuwam i wkuwam, tylko najwyraźniej nie mam do tego pamięci, i zawsze jakaś metafaza, albo telofaza mi ucieknie. Owszem, powinno się wiedzieć gdzie co jest, ale bez przesady, że z dokładnością co do jednej kosteczki. Osobiście to już bardziej lubię matematykę niż biologię, bo mam z nią związane złe wspomnienia i jedyne co mnie ciekawiło to niektóre procesy genetyczne. Za to do końca życia będę kochała pytania typu 'co jest niezbędne rybie, ptakowi etc. do przetrwania (dalej podane w jakich warunkach' i do kogo byś z tym nie poszła ma inne zdanie co do kolejności i zalicza Ci wedle humoru. Dla mnie już nawet fizyka jest ważniejsza od tej całej biologii, przynajmniej coś ciekawego. I nie rozumiem jak można nie znać choćby historii własnej ojczyzny, to jest wielki problem, a nie to dlaczego roślina mi zdycha.

EDIT: Ja tylko chciałam pokazać paradoks czasów, w których żyjemy, a nie z dokładnością co do przecinka, co sama osobiście uważam. Anglikom i Niemcom w szkołach nie wciska się tych wszystkich 'cennych' informacji, a ich kraje jakość stoją na wyższym szczeblu gospodarczym (nie, nie mówię, że to tylko proces związany z edukacją). Ale u Nas przede wszystkim złe jest to, że co rusz na jakimś roczniku eksperymentują.

isamar

Cath

sylville

Penny

Nie chcesz nic wiedzieć o mejozie i mitozie? A jak (nie życzę, ale życie jest okrutne, a społeczeństwo sobie w tej kwestii nie pomaga) ktoś z Twoich bliskich, Ty, będziesz mieć nowotwór. Nie mówię raka czy innego złośliwca, ale nowotwór. To wypadałoby chociażby pomyśleć, ha, popieprzyło te komórki, dzielą się bez ładu i składu, bo im się hamulce powyłączały, czy je stymuluje coś jak porąbane. A mejozka to przy dzieciaczkach też, bo wady chromosomalne są częste, maj dir. Ale już się wczułam w tę biologię, a tu chodzi o ogół.
Chemia? Dziecko Ci weźmie z półeczki kreta i wleje sobie do dzioba, heloł, powinnaś umieć coś zrobić od razu, bo czas do przyjazdu karetki trochę kosztuje, ale kret jest ekstremalnym przykładem. Nałożysz na dziobaska samoopalacz, potem strzelisz sobie hennę na brzmi i skończysz z zielonymi zamiast kruczoczarnymi czy mahogeny. I jeśli kumasz podstawy chemii, nie musisz lecieć do kosmetyczki i bulić kasy, ale co ja tam wiem o prawdziwym życiu.

mol

A te eksperymenty idą, o zgrozo, w kierunku krajów zachodnich i to wcale nie jest dobry kierunek, Cath. Nigdy nie słyszałaś tych opowieści o Anglikach, którzy nie umieją pokazać Londynu na mapie albo nie wiedzą, że Wielka Brytania leży w Europie? Jeśli to jest cena wyższego rozwoju gospodarczego, to ja dziękuję.

Penny

Cath, te hormony mogłaś odpuścić, serio. ==" czemu ludzie nie mają podstawowej wiedzy medycznej, CZEMU?!

Penny

True, mol. Albo Amerykańcy, którzy są przekonani, że wygrali wojnę w Wietnamie, a Australia to Irak.

die_Kreatur

Tak na marginesie, to zguglałam tę Szymborską. [link widoczny dla zalogowanych] Rolling Eyes

Cath

Jezuuuuu, ale mi nie chodzi o takie podstawowe informacje, i nie mówię, że koniec końców absolutnie nic nie wiem na ich temat. Po prostu są dla mnie kwestie ważniejsze niż biologia i chemia na świecie. Mnie chodzi o to, że mnie takie biologiczne szczegóły wykańczają, nauczę się ogólnie to jest źle, bo powinnam wiedzieć z dokładnością jednego miejsca po przecinku, co dzieje się w profazach, metafazach, anafazach, telofazach. I najlepsze jest to, że zawsze jak już się nauczyłam to koniec końców szlag trafiał poprawną kolejność. A co do chemii mówiłam o reakcjach chemicznych i całej praktyce, co do teorii to zawsze starałam się coś wiedzieć. I to nie jest tak, że ja te tematy omijam szerokim łukiem, jeśli chodzi o medycynę to staram się wiedzieć jak najwięcej, co rusz chodzę do różnych lekarzy, choćby profilaktycznie. Ale nie widzę sensu uczenia się czegoś słowo w słowo, kropka w kropkę na pamięć, z czego połowy słów zapewne się nie rozumie.

EDIT: mol, ja też. Ale ja raczej próbuję pokazać, że wszystko zależy od punktu widzenia i nikomu niczego nie powinno się wciskać na siłę, i robić z Niego osobę ograniczoną tylko dlatego, że woli np. historię od biologii. I wystarczają mu podstawowe podstawy informacji na ten temat, albowiem bądź co bądź, jakbym bardzo chciała rozszerzenie sobie znajdę w mądrych książkach albo w internecie.

eta

aww, osobiście lubię historię o tym, że anglicy nie wiedzą, skąd się biorą jajka. no ale nie naśmiewam się z biednych anglików, nie mogłabym, jestem człowiekiem, który niczego, niczego! nie nauczył się ani w gimnazjum, ani w liceum, biedne moje dziecko, jeśli zapyta mnie o coś z fizyki albo chemii, ale hej, przynajmniej będzie miało sześć z koroną z plastyki.

sylville

mol

Eć, jeśli dziecko Cię zapyta o coś z fizyki, to odeślesz je do taty. Bruce powinien coś wiedzieć o fizyce, co nie? Very Happy

Ależ Cath, my ciągle mówimy o podstawach! Nie wciskamy nikomu Villeego (choć ja go w siebie jeszcze kiedyś wcisnę, zobaczycie), tak, jak nie pytamy o dokładny przebieg I wojny światowej. To oczywiste, że pawie wszystko można sobie wygooglać czy sprawdzić w książkach, ale żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć co z czym się je, co z czym połączyć. Poza tymi skrajnymi przypadkami, gdy nie ma się dostępu ani do internetu, ani do biblioteki, i trzeba zwyczajnie pomyśleć.